Sąsiadka pewnego razu wyskoczyła z butelką baniek na osiedle i takim małym niepozornym patyczkiem. Zaczęła moczyć ten patyczek w zielonej mazi, po czym jak akrobatka, zwinnymi ruchami tworzyć bańkowe tunele, które oddzielały się tworząc piękne bańki. Były ogromne. Ogromniaste! Od razu zakupiliśmy w naszym miejscowym sklepie litry płynu. Bańki wychodzą wielkie, są trwałe, płynu starczy na długi długi czas.
Podobno są na tyle trwałe, że można zamknąć się w bańce, jeśli ma się odpowiednie koło do tego, wiadomo.
U nas jest to hit początku lata ;)