Home
Archive for
2014
Idea koszyków montessoriańskich jest powszechnie znana. Wrzuca się tematycznie odpowiednio do wieku, ju noł. Ja kombinuję, co by tu do koszyka włożyć, żeby zaciekawić, a to się okazuje trudne jak nie wiem, co. No, bo wybredne to takie stworzenie.
Moje koszyki na razie przedstawiają się tak:
Pluszowe.
do grzechotania. do ściskania. do uderzania. do przytulania. do jedzenia.
Moje koszyki na razie przedstawiają się tak:
Pluszowe.
do grzechotania. do ściskania. do uderzania. do przytulania. do jedzenia.
Owalne.
do stukania. do turlania. do kręcenia. do jedzenia. do wybicia zębów. dwóch.
do stukania. do turlania. do kręcenia. do jedzenia. do wybicia zębów. dwóch.
Miałam jeszcze kosz z piłeczkami, ale te piankowe zostały nadgryzione i mielone w buzi. Trzeba było interweniować (chociaż, według pedagogiki MM, te uszkodzone wcale nie powinny być z kosza usuwane, to jednak tchórz ze mnie okropny i kosz z piłeczkami piankowymi odłożyłam).
Aktualnie szukam piłek tak twardych, żeby nie dało się ich zjeść. Chyba polecę zaraz do lasu po okrągłe kamienie....
Hrabina ma taką pozytywną tendencję (o ile tendencję można nazwać pozytywną, ale chciałam do podkreślić), której nie można zignorować i trzeba celebrować, mianowicie kolekcjonuje wszelkiego rodzaju materiały, ścinki, metki, igły, guziki, gumki, tasiemki, kokardki (to w mojej rodzinie chyba genetycznie uwarunkowane, bo moja Mama też jest gadżeciarą ale z innego gatunku). Poleciałam do Hrabiny, wyszperałam skrawki materiałów, dokupiłam ładne metki w gwiazdki i poprosiłam o zeszycie (ja maszyny nie tykam, bo nie mam do niej cierpliwości i nie wiem, kiedy się przemogę). I Hrabina zeszyła wzorowo, a Młody ma co gryźć, miętosić i inne dyrdymały z tym kocykiem poczyniać, ju nół.
Powstał kącik zabaw. Do kącika zabaw dołączyłam lustro, tak jak przykazała Montessori, co by Kwiat chętniej głowę podnosił, a i towarzystwo miał wesołe. Zaobserwowałam, że w tym kącie o stopniach wrzących, bo 90, bez lustra byłoby ciasno i ciemno, a tak lustro odbija refleksy i kąt stał się jaśniejszy i ciekawszy. Jest też mata edukacyjna, są piankowe maty, niedługo dojdą półki z książkami.
Ave Montessori!
Dobra, no. Wzięło mnie na szycie. Co ja zrobię. Nie cierpię szyć. Serio. Wkurzam się jak mi się zapląta igła z nitką, albo jak zacznie pruć się szew, albo jak wzór wycięty jest krzywy. Klnę w głowie tak, że aż wstyd. Wtedy to olewam i szyję dalej. I wychodzą jakieś krzywulce. Ale testowałam. na Kwiecie i się do nich śmieje jak głupi. Więc chyba polubił.
Uszyte ze starych dresów, co to kiedyś w nie wchodziłam. Do środka, co by grzechotało, wsadziłam opakowanie po Kinder Niespodziance wraz z koralikową zawartością.
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)