W przedszkolu Pierworodnego byłam. Znowu. Żeby pogadać trochę o tym jak się rysuje na tablecie i jakie to dziwne uczucie, kiedy nie można patrzeć na to, co się rysuje bezpośrednio, tylko na monitor. Dawno nikt tak nie wzdychał, kiedy żem serduszko rysowała, a potem wypełniła jednym klik klik kubełkiem i już było całe różowe. To westchnienie dziewczęcych głosików bezcenne, uwierzcie mi. Pierworodny zaproponował, że jak coś, to ja mogę dzieciakom coś narysować i wydrukować i, że to musi być koniecznie labirynt z jajkami dinozaurów, więc do pobrania, słuchajcie, macie labirynt i Panią Dinozaurową, która zgubiła drogę do swojego gniazda, bo ciamajda zostawiała okruszki ciasteczek, a je ptak zjadał, więc się bidula zgubiła. A wąż na jaja łasy, oj łasy, bo to kobra indyjska proszę ja ciebie.
Do pobrania labirynt z dinozaurem.
Do pobrania, o : tutaj