Dobra, no. Wzięło mnie na szycie. Co ja zrobię. Nie cierpię szyć. Serio. Wkurzam się jak mi się zapląta igła z nitką, albo jak zacznie pruć się szew, albo jak wzór wycięty jest krzywy. Klnę w głowie tak, że aż wstyd. Wtedy to olewam i szyję dalej. I wychodzą jakieś krzywulce. Ale testowałam. na Kwiecie i się do nich śmieje jak głupi. Więc chyba polubił.
Uszyte ze starych dresów, co to kiedyś w nie wchodziłam. Do środka, co by grzechotało, wsadziłam opakowanie po Kinder Niespodziance wraz z koralikową zawartością.